projekt wieży obserwacyjnej dla śródmiescia Phoenix, proj. BIG
Bjarke Ingelsa, wunderkinda
współczesnej architektury, pożądają wszyscy - nawet deweloperzy z Arizony. Ostatnio
zamówili u niego wieżę obserwacyjną, która
ma stanąć w śródmieściu Phoenix – pustynnej
metropolii – i stać się jego atrakcją. Wieża wygląda jak gigantyczny lizak i ma
nawiązywać do nowojorskiego Museum Guggenheima projektu Franka Lloyda Wrighta. Nie
byłam w Phoenix, nie byłam nawet w Stanach, więc, żeby nie było, że „nie znam
się, to się wypowiem”, zadam dwa pytania:
1. Co można obserwować w śródmieściu Phoenix i czy wynik tej obserwacji nie
skłoni czasem oglądających do samobójstwa? Wiem, wiem – miasto otaczają
wspaniałe góry, które pewnie będzie widać z wielkiego lizaka. Ale to „śródmieście”(?!),
które wygląda jak jakaś ponura emanacja „nie-miejsca” współtworzącego przygnębiający
pejzaż jakiegoś bliżej nieokreślonego obszaru zurbanizowanego? Apeluję –
wszyscy ci, którzy dołujecie się placem Defilad w Warszawie, popatrzcie na
powyższą wizualkę i się wyluzujcie. Naprawdę mogło być gorzej.
2. Co zrobi BIG, żeby ludzie, jak już dotrą na szczyt lizaka, byli w stanie
wytrzymać w tych piekielnych temperaturach? Tam jest gorąco, serio. Tak mówi wikipedia, tak mówią mieszkańcy Phoenix. Naprawdę nie chcę być mąciwodą – lubię i cenię dokonania BIG,
po prostu ciekawi mnie, w jaki sposób w Phoenix Ingels wcieli w życie swoją
filozofię hedonistic sustainability. No, bo
chyba nie włączy na full klimatyzacji, bez której ludzie w Phoenix nie
wyobrażają sobie życia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz